piątek, 17 stycznia 2014

..o tym jak małe wyjście na basen stało się wielką zmianą.

Często sprzątam. Sprzątam, składam, przekładam i do porządku i ładu dojść nie mogę.
I kiedy poczułam dzisiaj potrzebę wysprzątania pracowni, poukładania każdej najdrobniejszej pierdółki to można się było spodziewać że coś wisi w powietrzu - potrzeba zmiany.
Zmiany w moim życiu nie dzieją się wtedy, kiedy kupuję kalendarz*/jest poniedziałek*/ nie zmieściłam się w spodnie*/długo się do nich przygotowuję* (*niepotrzebne skreślić).
 One są nagle i już.
Więc pracownia nie jest do końca wysprzątana, pranie nie jest zrobione, a kuchnia po kolejnym (na szczęście udanym) nowym przepisie- trzeci raz w ciągu dnia (!) jest do totalnego sprzątania-  ja staję na środku mieszkania i oznajmiam że wychodzimy na basen 
(niestety czasy fita dawno za mną więc basen to wyczyn:D)
Wychodzimy już i natychmiast bo za 10 sekund mi przejdzie. A nie może przejść bo ten piątkowy wieczór nie może być w dresie przed serialem!
To nic że trzeba iść na basen 20 minut. I później z niego wrócić. To nie była wielka decyzja- to nic. Ważne że w mojej głowie ta decyzja znaczy- „hej Dziewczyno! Masz siłę, możesz wszystko. Nie bój się. Ale zacznij od już!”
Ten dzień zapowiadał się szaro, depresyjnie i milcząco. Skończył się śmiechem i szaleństwem.
Małe kroczki, małe radości. Od dzisiaj, od już.

Czego sobie i Wam życzę. Powolutku, ale z radością <3

Malubka


1 komentarz: