czwartek, 17 kwietnia 2014

Tula, Tulinka czyli imię mojego marzenia ;)

Właściwie to nie umiem prowadzić bloga. Zdjęcia to nie jest moja pasja (blogerka bez pasji fotografowania?!?! Bez szans.) Nie umiem grzebać w html’u a uczenie się tego wcale mnie nie bawi. Scrapbooking okazał się baaardzo drogim hobby więc tworzę już mniej. Nie odeszłam z korpo, nie pracuję w korpo i nie ma zamiaru więc historii o odwadze podjęcia własnego biznesu pewnie nie będzie (a może?:) Mam wspaniałe małe mieszkanko, które wymaga generalnego remontu więc nie bardzo nadaje się do zdjęć (zniszczony parkiet i dziurawe ściany?! Niedopuszczalne!!). Nie mam rozkosznego małego brzdąca, którego samo zdjęcie zapewnia uśmiechy:)

Więc właściwie po co ja tu wróciłam? 

Bo brakuje mi Was bardziej niż sobie mogłam wyobrazić. Chcę mieć swoje miejsce w sieci więc nie będę się bać i wycofywać. Spróbuję powalczyć. I chociaż czasami wydaje mi się że więcej we mnie lęku, smutku i depresji niż słońca i siły to kiedy uświadamiam sobie jakich ludzi mam obok siebie, w jak dobrej jestem sytuacji i że spełniają się moje małe marzenia to brak pracy jakoś wydaje się przejściowym stanem – tak widocznie musi być. 
Pewna najmądrzejsza mama H. jest spokojna i przekonana, że będzie dobrze więc jak tu nie wierzyć?


A kiedy dostaje się zdjęcie takiego szczęścia, które już niedługo wypełni moją całą dobę to po prostu nie można się nie uśmiechnąć J „Marzę o wielkim, pluszowym psie” staje się rzeczywistością !!


Będę się nazywać Tula i mam już ponad 4 tygodnie ! :)


I będzie tak jak powinno być. 
O małych radościach dnia codziennego.
O scrapbookingu, zdrowych obiadach, depresjach i radościach, wracaniu do jazdy samochodem, a przede wszystkim o małym-wielkim pluszowym brzdącu, który sprawia, że wraca wiara w marzenia :)

Jesteście? Zostaniecie? 
Pomożecie? :)

7 komentarzy:

  1. Powodzenia! :)) Jestem z Tobą! A psinka... Jest cudownie urocza! :))))

    OdpowiedzUsuń
  2. Jesteśmy i czekamy. O mi też są nieobce przerwy w blogowaniu i rozterki płynące z tego czy brnąć czy też nie...ale odpowiedź ta sama i jednakowo umotywowana, bo przecież człowiek tak zwyczajnie po ludzku tęsknił. Cieszę się, że znowu jesteś :) W samą porę, niczym prezent od wielkanocnego zająca ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Koniec "lęku,smutku i depresji". Nie możesz tego sobie robić,bo takie stany niczego nie załatwią, nie zbudują itp.itd. Odezwała się"domorosła psycholożka"! Życie jest piękne,życie jest śliczne................. .Chciałabym widzieć cię uśmiechniętą i szczęśliwą. Kocham Cię.

    OdpowiedzUsuń
  4. O tym, że scrapbooking to drogie zajęcie przekonałam się, jak przeglądałam ceny różnych 'maszynek' ;)
    Ale wciąga mocno i efekty są powalające.
    Nie można się poddawać:)
    Pisałam ostatnio na innym blogu, że nasze mieszkanie/dom to nasze miejsce na ziemi. My się mamy tam dobrze czuć. Ma być w nim zdrowie, miłość...
    Nie ma być 'na pokaz' ;)
    Nie uciekaj nigdzie! Wracaj i bądź tu z nami :)

    OdpowiedzUsuń
  5. TULA :) jest so special :) a bloga bardzo lubię i proszę,żeby był :) Eryka

    OdpowiedzUsuń
  6. Dobrze, że się nie poddajesz. Bardzo przyjemnie czyta się twoje wpisy. Mam nadzieję, że dalej będzie tylko lepiej.
    A co do psinki to jest super urocza *_*

    OdpowiedzUsuń
  7. Przeuroczy psiak :)
    I bardzo dobrze, że nie rezygnujesz z prowadzenia bloga - nie liczy się znajomość html'a tylko pasja ;)
    A scrapbooking faktycznie diabelnie drogi - powrzucałam wczoraj kilka rzeczy do koszyka, a tam 150zł -.- Ale jak to mile wydane pieniądze ;D

    OdpowiedzUsuń